Witam Was bardzo serdecznie, już prawie tradycyjnie, po dłuższej przerwie.
Wykorzystując moje podróże, postanowiłam umożliwić podróżowanie moim filcowym myszakom.
Popatrzcie, właśnie się przygotowują do wycieczki, pakują piknikowe kosze.
Niebawem ruszą w niewielką podróż, właściwie na taki letni piknik.
Pogoda przecież piękna, więc jak jej nie wykorzystać.
Krótki wypoczynek na łonie natury jest naprawdę wspaniały.
Państwo Myszostwo już wyruszyli.
I jadą sobie bardzo zadowoleni.
W końcu dotarli do celu, a może pan Myszor miał już dość pedałowania ...
Okolica nawet się im spodobała.
I wtedy okazało się, że w przedwyjazdowej krzątaninie zapomnieli o kocu.
Od czego jednak umiejętność wykorzystania tego, co wokół nas ;)
Jak widzicie, znaleziony ogromny liść znakomicie spełnił rolę kocyka i państwo Myszostwo z przyjemnością napili się herbaty na świeżym powietrzu.
Pospacerowali sobie, pooddychali świeżym powietrzem i wrócili niespiesznie do domu.
KULISY.
Sprawcą całej wycieczki jest ten oto rowerek.
Wypatrzyłam go swoim sokolim okiem podczas pobytu w Berlinie, w bardzo dużym SH i zawyłam z zachwytu, bo od razu pomyślałam o swoich Myszyńskich.
No i rowerek okazał się strzałem w dziesiątkę ...
Na zakończenie kwiatek dla Was. Mój ci on własny.
Pięknie kwitnie od miesiąca i tylko nie wiem, jak się zwie.
Może ktoś wie i mnie oświeci ;)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Dziękuję za liczne odwiedziny i przemiłe komentarze.
Do następnego razu ...