środa, 31 października 2012

Cami Gold w czarownym wnętrzu // Cami Gold in the Enchanting Interior

Własnie wróciłam ze swojej wyprawy nad nasze piękne polskie morze.
Przebywałam głównie w Sopocie i muszę przyznać, że wypiękniało tutaj ostatnio nadspodziewanie. Kiedy byłam tu wcześniej (na koncercie Clannadu), nie mogę powiedzieć, abym była zachwycona.
Teraz uległam prawdziwemu  zauroczeniu. Ale więcej o samym pobycie i o Sopocie (i nie tylko) w najbliższych dniach na moim blogowym Zaciszu...
A dzisiaj chciałam pokazać kilka zdjęć z klimatycznego wnętrza kawiarenki Zaścianek, którą poznałam dzięki rekomendacji Monochrome i bardzo polubiłam - za wnętrza, subtelną muzykę oraz miłą i prawie niezauważalną obsługę (jednoosobową i męską zresztą).



A spotkanie dotyczące malowania moich lalek było fantastyczne. Jak to fajnie spotkać się z kimś, kto też się interesuje tym samym. Wzbudziłyśmy nawet niejakie zainteresowanie u gości, zaścielając niemały stół naszymi lalkami, ich strojami i przepięknymi butami przyniesionymi przez Monochrome...
W gorączce rozmów na lalkowe tematy nawet nie spostrzegłyśmy, jak przemknęło ponad dwie godziny i każda z nas musiała zmykać. Ale było wspaniale i bardzo miło wspominam to spotkanie (później zresztą powtórzone w tym samym wnętrzu).



Zapadły na tym pierwszym spotkaniu ustalenia dotyczące zarówno pomalowania małej Dummy, jak i przemalowania mojej elfiej księżniczki, czyli Arwen...
Arwen zresztą wróciła razem ze mną z tej podróży, ale dopiero za jakieś 2-3 dni będzie miała sesję zdjęciową w 'nowej odsłonie'. Tak więc w najbliższych postach będzie się pokazywać tylko Cami Gold (w pożyczonej zresztą od Arwen sukni), która była moją główną modelką sesji zdjęciowych podczas  tej sopockiej wyprawy.


Ciąg dalszy naszych sesji, choć w zmienionej scenerii, nastąpi już niebawem :)))

A żebyście nie myśleli, że o Halloween zupełnie nie pamiętam, to na koniec jedno zdjęcie sopockiej dekoracji (a było ich całe mnóstwo, bardzo pięknych i bardzo różnych), gdyż miasto od ładnych kilku dni przygotowywało się do obchodów tegoż...



niedziela, 21 października 2012

Przed krótkim wypadem // Before a Short Trip

Jutro rano wybywam na kilka dni odetchnąć wspaniałym powietrzem naszego Bałtyku. HURRA !!!!!

Razem z koleżanką mamy w planach dużo wycieczek, dużo spacerów, też po plaży (będziemy koczować prawie nad samym morzem ) oraz mnóstwo leniuchowania i przyjemności. Sądzę, że te plany są wspaniałe i spowodują wzrost kondycji nie tylko fizycznej, ale i psychicznej. I wrócę stamtąd wypoczęta i zrelaksowana oraz gotowa nadal walczyć ze swoim mieszkaniem i innymi sprawami.

Poza tym wiozę dwie lalki do malowania i oczywiście cała jestem tym podekscytowana. Co prawda nie sądzę, aby Monochrome zdążyła je przemalować przed moim powrotem, ale i tak jestem bardzo zadowolona i już się nie mogę doczekać ujrzenia ich po zmianach.
Niecierpliwość mnie zżera, chociaż jeszcze nawet nie dojechałam na miejsce...
Ale chyba da to się zrozumieć :)

Dla okrasy posta zamieszczam zdjęcia pocztówki, która dotarła do mnie z Dallmore'a.
Chociaż akurat tej panny bym nie kupiła, ale ma bardzo ciekawy strój.




Powracając do mojego wyjazdu (dodatkowo ekscytującego z powodu lalek), to liczę że pogoda nadal nam dopisze. I słońce będzie wyzłacać morskie fale. Oczywiście zaczynam swoje tradycyjne przedwyjazdowe zaklinanie - NIECH  NIE  PADA !!!!!
Całą resztę da rady znieść.
Jedzie też ze mną jeszcze jedna Tonnerka, więc będziemy miały nowe plenery, tym razem z moją złotowłosą Gold Label.
I w ogóle liczę, że przywiozę z tego krótkiego wypadu jakieś fajne zdjęcia.
A tak na marginesie - nie cierpię pakowania przed wyjazdem :)

I na zakończenie dodam jedną fotką - widok za moim oknem i przysłowiowa złota polska jesień.


I jeszcze chciałam powitać moich nowych Gości - Obserwatorów, 
a także podziękować Wszystkim za miłe komentarze. Jestem zachwycona !!!!

czwartek, 18 października 2012

Szafka dla moich lalek // The Cupboard for My Dolls

W końcu szafka  - a w zasadzie witrynka - dla moich lalek jest gotowa. Już ją nawet umeblowałam (przynajmniej wstępnie) i nawet ma gałki (co nadal nie dotyczy wszystkich szafek).

Zastanawiam się, czy powinnam ożywić wnętrze półek jakąś dekoracją, ale mam mieszane uczucia w tej kwestii. Co sądzicie na ten temat ?????
Bardzo jestem ciekawa i liczę na Wasze różne komentarze dot. tego tematu ;)



Trochę trudno się fotografuje tę moją pierwszą (i zapewne ostatnią) witrynę dla moich wszystkich Tonnerek i Dollfie. Aktualnie jeszcze brakuje niektórych Tonnerek, bo nadal są spakowane i mam utrudniony do nich dostęp. Liczę jednak, że już w listopadzie wszystko wróci do normy (w końcu).
I wydaje mi się, że jak wszystkie modelki będą w różnych pięknych strojach, to może to już będzie samo w sobie wystarczającą dekoracją (ale nie jestem pewna) ....



Jak widać na ostatnim zdjęciu, obok lalek jest druga witrynka, w której w końcu mam możliwość 'pokazywania' swojej ulubionego angielskiego porcelitu i chińskiej porcelany. Wszystko to jest w kolorach 'okołociemnobłękitnych'.


niedziela, 7 października 2012

Różności // All Sorts of Things

Trochę mnie tutaj nie było. To znaczy, nawet zajrzałam gdzieś czasami, ale od moich blogów mnie jakoś odrzucało... Chyba miałam doła, a może to już był dół w dnie doła... W każdym razie ciężko mi się było do czegokolwiek zmobilizować.

Czyżby wpływ jesieni????
Chyba jednak nie. Prędzej tych mebli montujących się od miesiąca już ponad i dalej jeszcze końca nie widać. A jakie ja miałam plany na ten czas, najpierw meble, a potem jeszcze niewielki remoncik. To wszystko zaś miało się zakończyć parudniowym wyjazdem nad morze... Prawda, że brzmi nieźle...
Ale pewien młody człowiek (miły skądinąd) bardzo mi te plany 'zweryfikował'.
I dopadała mnie w związku z tym chandra czy może splin. Sama już nie wiem.
Zaczynam się zastanawiać, czy to się kiedyś skończy... (Oczywiście mam na myśli meble...)

Już i tak jest lepiej. Dzisiaj zachciało mi się napisać komentarze u Was na stronach i sprawiło mi to niemałą przyjemność. I tak z rozpędu postanowiłam zamieścić nowy post, który w planach miał być  już dość dawno.

Będę się znowu chwalić. Mam nadzieję, że jednak nie robię tego zbyt często i jeszcze nie zasługuję na miano samochwały :)))

Moje BJD, Liv i Sara nie przyjechały same. Razem z nimi przybyły miłe mi drobiazgi (w zasadzie to już chyba nie tylko drobiazgi, zresztą sami osądzicie).



Jak widać na zdjęciach, moja Liv dostała uroczą opaskę w prezencie od Dollmore.
Prawda, że ślicznie się w niej prezentuje. W pakiecie była też jakaś śliczna lalkowa pocztówka (chyba z tego wszystkiego zapomniałam ją sfotografować - zrobię to przy jakiejś okazji).
I  ten pakiecik w prześlicznym skądinąd papierze.
Jeszcze pamiętam :), z jaką niecierpliwością to wszystko rozpakowywałam...


 Taki właśnie malutki milutki bobasek też do mnie przywędrował.
Laleczka pochodzi z serii Dummy i oczywiście skłoniła mnie do zintensyfikowania starań dot. przemalowań - i malowań - moich panienek. Oczywiście chodzi o wcześniej zakupioną Arwen, moją ulubioną elfią księżniczkę, i nowo przybyłą istotkę Dummy...
Jakieś kroki w tej kwestii zostały już poczynione i najprawdopodobniej moje panny pojadą ze mną do malowania.
I dopiero później będą się decydować losy Dummy. Jeśli zostanie u mnie (jeszcze nie jestem na sto procent pewna), to wtedy będę jej wybierać imię.
Tak wyglądają te laleczki (zdjęcie ze strony Dollmore), ale w takiej postaci nie bardzo mnie uwodzą, stąd rozmowy (a w zasadzie wymiany mejli) na temat malowania.
Zobaczymy, czym to się kończy.

I na zakończenie tego mniej typowego postu chciałabym podziękować wszystkim za zaglądanie tutaj.
Mam też ogromną prośbę do wszystkich przyjaznych dusz !!! 
Trzymajcie kciuki, aby moim nowym meblom (miało to przecież być radosne wydarzenie) udało się w końcu zmontować ostatecznie !!!