Wczorajszego ranka moją Liv spotkała duża niespodzianka - nawet jakby mi się zrymowało ;)
Miły pan listonosz coś nam przyniósł. To coś tak wyglądało...
Liv z oszołomieniem i wielkim zaciekawiem odebrała tę całkiem sporą przesyłkę i z niecierpliwością zaczęła ją odpakowywać, co okazało się trochę trudne. Paczka była bardzo solidnie zapakowana...
Z moją skromną pomocą udało się w końcu jednak pokonać oporną taśmowo-tekturową materię i Liv mogła wreszcie zerknąć do środka...
Ojej, a czegóż tam w środku nie było !!!
No i się działo !!!
Oczywiście natychmiast wszystko wypakowała i zaczęła po kolei przymierzać.
Sama bym nie pogardziła takimi nowościami :)
Wygląda na to, że moja Liv jest coraz lepiej wyposażona w różniste buciki. Choć usłyszawszy to moje stwierdzenie, gwałtownie zaprzeczyła, wyliczając mi natychmiast, czego jeszcze jej brakuje...
No faktycznie, widzę, że co najmniej bez kilku par butów w przyszłości to się nie obędzie...
Ale w paczce było coś jeszcze. W końcu dotarły do nas nowe oczka :)
I dzisiaj Liv zaprezentuje się Wam w swoich zielonościach (inne przy nastepnej okazji).
Prawda, że super wygląda.
Pozdrawiam Was słonecznie i cieplutko i Nordic Walkingowo (zaczęłam to robić...)