Za mną dwa upojne dni dźwigania i rozpakowywania pudeł i ustawiania w nowych szafkach (które oczywiście wcześniej trzeba było umyć bardzo porządnie) po to tylko, aby stwierdzić, że to jednak nie tak.
I co robimy następnie.
Wszystko wyjmujemy i wkładamy do innej szafki - w tej też nie bardzo to się jakoś układa, a w następnej brak nam półki, którą trzeba będzie domontować.
Szafki na książki za to powinny jednak wisieć niżej. Tak więc pudła z książkami nadal stoją nierozpakowane...
I gdzieś zginęły wszystkie moje głębsze miski i salaterki...
A tak poza tym (na zakończenie nieplanowanego tematu meblowego) to we wszystkich szafkach nadal nie mam gałek i tych inszych, czyli tzw. okuć.
Co gorsze, nie wiem, kiedy będę je mieć...
I pomyśleć, że meble miały być na początku września - ciekawe, czy chociaż na koniec miesiąca będą do końca gotowe : ((((
Dla pocieszenia mała sesja lalkowa.
Zajrzała do mnie na trochę córka i postanowiłyśmy się małe co nieco odstresować (ona po chorobie, a ja po meblach) z pomocą lalek. I w ten sposób mam przyjemność pokazać znowu moje wspaniałe BJD (nie miałam się nimi kiedy jeszcze porządnie nacieszyć), które - w przeciwieństwie do mnie - bardzo przyjemnie spędzają czas. Nie wspominając o tym, że już prawie jest gotowy nowy domek dla nich (więcej o tym jakoś niedługo).
Chciałam też bardzo ciepło powitać moich Gości-Obserwatorów i podziękować Wam za wiele miłych wpisów i więcej jeszcze miłych słów.
Między innymi dzięki temu chce mi się nadal tu urzędować :)))